BUTY. Buty zimowe były tematem zaciekłych „dyskusji” z moimi rodzicami przez parę dobrych lat. Ja oczywiście zawsze pragnęłam butów pięknych, a że nie było w nich ani grama uniwersalności, nie miało dla mnie wtedy najmniejszego znaczenia. Rodzice stawiali oczywiście na wygodę, co równało się dla mnie wówczas z ... brzydotą. Dzisiaj na szczęście mogę spać spokojnie, bowiem buty zimowe, o dziwo, mogą być i ładne, i praktyczne, i wygodne. Buty typu biker, wysokie kozaki czy wiązane botki na płaskiej podeszwie - są świetną alternatywą dla śniegowców (chyba, że jesteśmy już zupełnie uczuleni na mrozy - wtedy ratunku nie ma). Nawet na obcasie da się chodzić. Mnie samą często można zobaczyć w czarnych botkach na obcasie Vagabond czy cięższych butach na tak zwanym „obcasie-klocku”.
SZALIKA I RĘKAWICZEK. Sklepy oferują mnogość wzorów, materiałów - czasem sama się w tym gąszczu pomysłów gubię i w końcu ląduję z czarnym szalikiem i ... czarnymi rękawiczkami. Poczyniłam jednak w tym roku większe starania i moja kolekcja wzbogaciła się o kilkanaście tych dobrodziejstw. Jako że ceny, ku mojemu zdziwieniu (a właściwie trudno się temu dziwić), poszły w górę i za szalik w sieciówce trzeba zapłacić nie 20 zł, ale już 70 - z czystym sumieniem polecam ciucholandy, gdzie za tzw. „piątkę” można się obkupić we wszystkie wzory i kolory. Jeśli chodzi o rozmiar szalika, przytłacza mnie owijanie się dziesięć razy, tak by widać było jedynie czoło. Idealny szalik to według mnie taki, którym da się spokojnie opatulić szyję, ale pozostawia nam możliwość kontaktu z innymi ludźmi.
PŁASZCZ. Tu też istnieje wysokie prawdopodobieństwo dostania zawrotu głowy. Z płaszczami wiąże się taka historia, że zasłaniają nasze już wcześniej przygotowane, wspaniałe zestawy i tworzą zimowy uniform, który mamy na sobie każdego dnia. Jeżeli nie zamarzamy na zewnątrz, możemy pokusić się o rozpięcie płaszcza, ale jeśli taka opcja nie wchodzi w grę, zostaje nam operowanie dodatkami i torbami. Osobiście uważam, że najlepiej mieć dwa zimowe płaszcze, ale prawda jest taka, że większość z nas inwestuje w jeden. W takiej sytuacji odsyłam do wcześniejszego akapitu.
Myślę że teraz na pewno będzie wam ciepło :]